Nakleiłem sobie na czoło znaczek, pośliniwszy go obficie i tak oznaczkowany poszedłem na Pocztę.
Kobieta przy okienku, spojrzała na mnie podejrzliwie, ale bez słowa pokazała mi palcem wagę.
Wgramoliłem się na nią z trudem. Była mała, elektroniczna z wyświetlaczem cyfrowym, wyświetlił się
cyfrowy wynik końca Wszechświata. Kobieta zanotowała go skrupulatnie, przeliczyła na małym,
nieporęcznym kalkulatorze cyfrowym z wyświetlaczem i wskazane liczby wypisała szyfrem na czole.
Strzeliła mnie pieczęcią i spytała czy priorytet.
Priorytet oczywiście, do Czelabińska, poproszę.
Spojrzała na mnie drugi raz, jeszcze bardziej podejrzliwie. Przesyłany nie zawiera materiałów
niebezpiecznych, żrących, cuchnących, promieniotwórczych?
Eeeee
Przesyłka wartościowa? Proszę podać wartość, opłata będzie wyższa.
Eeeee
Jakieś antyki, dzieła sztuki?
EeeeeMceeeKwadrat - w końcu wystękałem prawidłową odpowiedź.
No
Należy się stopinciesiąt siedemdziesiont piniondzów.
Reszty nie trzeba, aby tylko zwrotu nie było, bo adresat nieznany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz