niedziela, 6 września 2015

cud


Operacja nie wyszła.
To znaczy, operacja się udała, jeno pacjent nie przeżył, ale to normalne.
Tak więc, bez zbędnego pitu pitu, znalazłem się po tamtej stronie. Tamta strona to
skromny pokoik, z jednym oknem, biurkiem, szafą i krzesłem. Rozejrzałem się po wnętrzu
troszkę rozczarowany, nawet kilka pajęczyn odkryłem, gdy rozległo sie pukanie.
Dyskretne i delikatne, nie natarczywe, jakby ktoś tylko opuszkami palców muskał taflę jeziora.
Lekkie zmarszczki popłynęły przez przestrzeń i dotarły do mych zmysłów.
Chciałem powiedzieć "Proszę wejść" ale nim zdołałem otworzyć usta i wydobyć z siebie głos,
myśl moja pomknęła ku drzwiom i zaburzyła delikatne kręgi fal pukania. Powierzchnia drzwi
zadrgała i ukazał się niczym duch, skromnie ubrany człowieczek. Luźny, pomięty prochowiec,
okrywał lekkiego garba, sfora niesfornych, czarnych kędziorów, przymrużone, jakby złośliwie
lub łobuzersko, jedno niewidzące oko, rozdeptane mokasyny.
Ukłonił się bokiem, mrugnął okiem, uśmiechnął leciutko, witamy, witamy, podszedł, uścisnął
dłoń, zajrzał głęboko w oczy, dłoni nie wypuszczał. Jakby posmutniał. Posadził na krześle,
odszedł na krok, zadumał głęboko, pokiwał głową. Chyba będą kłopoty, westchnął: ech,
no i co my mamy teraz tu z panem począć? Tak nie w porę, zupełnie nie w porę, to dopiero
miało byc za kilka lat, ktoś za to beknie, polecą głowy. Bałagan!
Poprawił nieistniejące okulary, podrapał się za uchem. Ponownie westchnął, no chyba żeby
jakiś mały cud? Ale to nie uchodzi, dopiero bałagan by był. Ostatnie cuda to w Biblii jeno,
teraz to już inne czasy, ludzie nie ci sami. Wątpią.
Tak, tak, wątpią.
Tak źle i tak niedobrze. Same kłopoty z panem mamy.
Jest jedno wyjście, ale czy pan się zgodzi? Zrobimy cud, ale tak, żeby nikt nie widział,
żeby nikt się nie dowiedział, ożywimy pana, ale ani mru mru, i posiedzi pan sobie na jakiejś
ładnej wysepce bezludnej, bardzo przyjemnej, wie pan, takiej z plażami, atolami, kokosami.
No jak? Może być? Całkiem znośne warunki, ciepło całą dobę, piękne zachody słońca
i za kilka lat znów się spotkamy a w papierach będzie porządek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz