czwartek, 24 września 2015

Johnny Puppcyngiel pisze Bestseller - po drugie na smycz



Johnny Bravo de Monoglia, zasiadł ponownie do notesika by skrybić dalsze etapy Bestsellera.
Śliwa pod okiem nieco zeszła, tak że juz nie przeszkadzała zbytnio w dalszej, pozbawionej
widoków działalności twórczej.
Dla poprawienia nastroju i weny, Johnny zawiesił przepoconą skarpetę wuja Sama tuz przed
swoim wielkim nosem, zapach zgliwiałego sera, którym zionęła poprawiał mu zdecydowanie
nastrój. Pisanie pod wpływem takiego dopalacza szło sprawnie i chyżo.
Opisywał był właśnie perypetie księżniczki Euforii Elefantyny na stogu siana z parobczakiem,
gdy drzwi ponownie z hukiem się rozwarły. Zaskoczony i zbladły Johnny zerwał się żwawo na
równe nogi, bowiem we wrotach ukazała się wielkiej piękności blond włosa dziewoja o piersi
bujnej a falującej od szybkich oddechów.
Spojrzała na Johnnego wzrokiem pełnym nienawiści i obrzydzenia.
- Jak śmiesz! onucu śmierdzący kalać moje dobre imię. W życiu bym się nie połakomiła na
człowieka z gminu, zginiesz marnie nędzny pisarczyku, albowiem jam jest Księżniczka Elfiryna,
nie jakaś Euforia Słoniowa, a mój ojciec jest Królem Wszechświata, któren dostał go w spadku
po moim Dziadzie Wszechmogącym!- to mówiąc Księżniczka splunęła, porwała słynny już
notesik i poczęła drzeć go na strzępy, które pośpiesznie wtykała w usta i z trudem przełykała
albowiem suchość w gardle miała od nadmiaru emocji.
Johnny nie ozwał się ni słowem, jeno tępym wzrokiem zdawał się pożerać piękną a dumną
księżniczkę, wtem jednak spąsowiał bo zdarzył mu się mały przypadek, taki bardzo malutki
wypadek, wręcz namiocik mu się postawił na jego szarawarach, albowiem lubił pasjami
przewiewne i powłóczyste szaty, które zezwalały na różne szaleństwa jego małemu
niecnocie.
Księżniczka od razu spostrzegła maszcik namiocika postawiony na sztorc i roześmiała
się wyraźnie ubawiona.
- Masz szczęście, huncwocie, twój przypadek mnie rozbawił, od teraz będziesz mnie tak
stale bawił dopóki mnie nie znudzisz, jeszczem w życiu takiej osobliwości nie widziała,
albowiem wokół mnie same dziewki jeno służebne i żadna z nich nie może się takim
dziwem pochwalić.
Księżniczka wzięła Johnnego na smycz, na łeb założyła kaganiec, żeby zbytnio nie szczekał
i zaprowadziła go do swego zamku na górce po lewej ręce.

Ciąg dalszy tej pasjonującej i pikantnej historyi być może nastąpi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz