czwartek, 13 sierpnia 2015
.Kokodżambo
Pojechałem do Celestynowa. Spotkałem tam Przystojnego Ziutka co miał małego fiutka.
Wypiliśmy po kielichu.
- Sto lat Ziucie! Ty mały fiucie - wódka przelewała się małym wodospadem Niagara.
Wpadała z hukiem w nasze gardła i rozbryzgiwała na wszystkie strony.
Strony były mocno zbulwersowane.
- No jakżeż tak można? Widziała pani, co tu się wyrabia?.- kwoczyła jedna ze stron.
- No kukuryku na patyku! - zagdakała druga. Trzecia milczała z potępieniem.
Udaliśmy się zatem na stronę.
Ziutek zakąszał rabarbarem. Ja stanąłem za barem.
- Polewaj! - zakrzyknął bojowo.
Spłynęliśmy na suchego przestwór oceanu. Wódka płynęła z nami. Wieszcz nam
świerszczył do ucha ciche litanie. Popłynęły wódczane łzy, tak pięknie pachniały bzy.
Dwa stoliki dalej spotkaliśmy się pod blatem. Ziutek chrapał, ja sikałem.
Pięknie jest tak spotkać się po latach kulturalnej abstynencji.
W końcu Ziutek ma ukończone dwa fakultety, a ja w końcu trafiłem do toalety.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz