wtorek, 25 sierpnia 2015
Mój żeś
Ponownie postanowiłem wykopać swoją indywidualną wyspę bezludną.
Tym razem wykop prowadziłem w iłach marglastych. Szło ciężko, ale ściany były stabilne.
Po roku zaryłem w głaz. Tunel prowadził donikąd.
Tak mi się przynajmniej zdawało, zrobiłem jednak podkop, głaz zadrgał i nieco
osiadł. Z duszą na ramieniu, wślizgnąłem się w przestrzeń poza - głaz zasłaniał
tajną komorę, dziesięć metrów pod ziemią.
Już kilka lat robinsonuję w komorze. Właściwie to w komórce. Ma kształt jaja. Menu
dość jednostajne, dżdżownice i korzonki. Przeciekająca gruntowa woda podskórna
dostarcza mi niezbędnej wilgoci.
Postanowiłem spisać swoje przemyślenia w kamiennym notatniku. Palec unurzany w kale
posłużył mi za wieczne pióro.
"Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.
Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.
Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
Czcij ojca swego i matkę swoją.
Nie zabijaj.
Nie cudzołóż.
Nie kradnij.
Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
Nie pożądaj żony bliźniego swego.
Ani żadnej rzeczy, która jego jest."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz