Sto lat temu za Murzynami, bywszy dzieckiem, przejawiałem skłonności muzyczne.
Chciałem koniecznie stac się posiadaczem sprzętu grającego.
Jako, że rodzice nie opływali, a poza tym raczej słabo reagowali na moje postulaty, postanowiłem sam skonstruować adekwatny do moich zdolności instrument.
Najprostszą wydawała się być gitara.
Wyszukałem odpowiednią, nieheblowaną, pełną drzazg deskę, wbiłem weń nieporadnie kilka gwoździ i naciągnąłem nań szerokie gumy z uszczelek do słoików marki "Twist".
Dumny niesamowicie, zagrałem skoczny akord, który niestety brzmiał dość tępo i głucho, ale dla mnie to był dźwięk harf anielskich.
To było sto lat temu, moje zainteresowania poszły w całkiem innym kierunku, ale Jancio Muzykantem pozostałem do dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz