piątek, 31 lipca 2015

mojeja

Miałem już dość wiecznego udawania. Udawania kogoś, kim nie jestem.
Ale kim jestem? Co się kryje pod maską?
Stanąłem przed lustrem i zerwałem pierwszą. Zobaczyłem małego, płaczliwego tchórza.
Nie, taki nie jestem przecież. Zerwałem ją z niesmakiem. Kolejna była gorsza.
Zobaczyłem pijaka, który coś bełkotał. Zerwałem czym prędzej, żeby ujrzeć
pomarszczonego starca z długimi, brudnymi kłakami.
Tak zrywałem kolejne maski, już nie oczekując niczego dobrego. Zrezygnowany odklejałem
te naleśniki z twarzy i rzucałem je w kąt. Rósł stos moich porażek i niepowodzeń, błędów
i wypaczeń. W końcu, w lustrze zobaczyłem twarz dziecka, uśmiechniętą szelmowsko.
Z rozpędu oderwałem i tę twarz. To, co ujrzałem, przeraziło mnie. To nie była maska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz