sobota, 4 lipca 2015

westchnienia

Otwarłam oczy. Blady świt. Hrabia śpi jeszcze. Westchnęłam.
Pobiegłam do kuchni, zeszykowałam śniadanie, zaparzyłam kawę. Zaglądam, Hrabiego już nie ma. Wypruł do roboty. Tylko westchnęłam. Na smutno wypiłam kawę i zjadłam śniadanie mężowskie.
Czy on się w ogóle mną interesuje? Tyra tylko całymi dniami na trzy etaty i nie odezwie się ani słowem. A przecież ja mam też swoje potrzeby. Westchnęłam po raz trzeci. Pobiegłam do łazienki, żeby zrobić się na bóstwo, dla mojego ukochanego męża.
Westchnęłam.
Wzdychałam tak przez kilka kolejnych godzin, oglądając tasiemcową nowelę bez końca. Kilka razy nawet załkałam. Czy to w porządku, że trafil mi się tak beznadziejny chłop?
Westchnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz