środa, 22 lipca 2015
Wielki Mzimu
Skończyłem pisać właśnie bardzo mądry wiersz, gdy nagle zobaczyłem Wielkiego Mzimu.
Ukazał mi się na podobieństwu Dżinu z butelki, ale bez pocierania. Objawił się niczym
duch.
Wielki Mzimu, to łysy, gruby facet z długą brodą, tak mniej więcej po pas i nie spełnia
życzeń, tylko zadaje kłopotliwe pytania.
Mzimu rozsiadł się wygodnie w moim bujanym fotelu, pogładził brodę i rzekł:
- Witam szanownego poetem. Niech mi pan poet powi, dlaczego pańskie wierszyki
takie durne som?
- O, wielce szanowny panie Mzimu - poczerwieniałem lekko i taki lekko skraśniały
próbowałem odpowiedzieć - wcale nie są takie durne. To tylko pozory, które bardzo,
ale to bardzo mylą. Faktycznie, pozornie są durne ale mają głęboko ukryte ważkie
przesłanie. Tak ważkie, że aż strach o tym mówić.
Ględziłem tak trzy po trzy, cały spocony i czerwony jak burak. Wielki Mzimu bujnął
się na fotelu gwałtowniej, tak że o mało nie spadł z fotela i przerwał potok mojej
wymowy jednym, zdecydowanym ruchem dłoni i rzekł:
- Panie poet, ja mam w głembokim szacunku pańskom poezjem, ale przyznaj pan,
że takim Mickiewiczom to pan do pient nie dorastasz, ale mniejsza z tem.
Mam tu ważniejszom sprawe do obgadania.
Otóż, zakochałem sie w jednej cizi i potrzeba mi fajnego, sprośnego wiersza.
Takiego, zeby jom uwiud. No, panie poet, dawaj pan.
Zamyśliłem się głęboko
oczy zamknąłem szeroko
i rymnąłem:
W parku na ławce
przy huśtawce
zdarzył się cud
Spotkałem dziewicę
co miała cyce
słodkie jak miód
Padłem do kolan
mojaś ty! wołam
klęczę u stóp
Dziewczę kraśnieje
co tu się dzieje?
ma oczy w słup
....
Wielki Mzimu chrząknął, beknął i rzekł:
- Panie poet, daj pan spokój, już dość, wystarczy.
To mówiąc znikł, pozostawiając po sobie kałużę moczu na i pod fotelem.
Poezja ma jednak wielką moc!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz